niedziela, 11 marca 2012

Mieć czy być?


Środek deptaku w centrum dużego miasta. Ulica wypełniona zabieganymi ludźmi – pędzą do pracy, szkoły, na zakupy. Nie dostrzegają siebie nawzajem, śpieszno im do celu. Tymczasem za kilkanaście metrów na ich drodze ukaże się… niedźwiadek. I wtedy zwalniają, budzą się z własnych myśli, uśmiechają się. Niby nic specjalnego, człowiek w przebraniu misia. A jednak – jego rozpostarte ramiona zachęcają do silnego, ciepłego uścisku. Jest w nim coś niesamowitego, tak poruszającego, paradoksalnie prawdziwego. I dzieje się – młody mężczyzna, niby taki twardziel, podbiega, wyrzucając po drodze kurtkę trzymaną w ręku i wpada w jego przytulne ramiona. Za nim kobieta, i kolejna, cała rodzina, starszy pan, całe przedszkole, nastolatki i młode małżeństwo. Płyną łzy, ci ludzie nareszcie się otwierają, uwalniają. A Misiu wciąż przytula, tuli cały dzień. W końcu ulica pustoszeje, gwar cichnie. Miś też wybiera się do swego domu, jednak zanim odejdzie, ściąga z siebie przebranie niedźwiadka, a naszym oczom ukazuje się człowiek niepełnosprawny, kiedy rusza – kuleje.

Filmik opowiadający tę historię krąży od pewnego czasu w Internecie. Niesamowicie porusza, wzrusza i skłania do refleksji. W moim przypadku tak dużej, że postanowiłam o nim napisać.

Czy musimy się przebierać, aby stać się sobie bliższymi? Podejdź bliżej. Ta zaskakująca pointa filmu zmusza mnie do zapytania pytania: Do czego jesteśmy zdolni, by otrzymać odrobinę czułości i ciepła? Czy naprawdę potrzeba nam organizować takie performancy? Dlaczego nie jest to dla nas codziennością? Jak dużego impulsu potrzebujemy, by ruszyło nas serce, jak wielkiego wstrząsu? Nie chodzi mi tutaj o nieznajomych sobie ludzi, wiem – o uścisku nie ma mowy, ale dlaczego ciężko nam nawet o uśmiech? Osobiście lubię uśmiechać się do ludzi i obserwować ich zdziwienie, takie reakcje obecne są tylko w naszej kulturze. Dlaczego? Być może wina leży po stronie chłodnej natury Słowian. Być może szukać jej należy gdzie indziej.

Nieznajomi nieznajomymi, jednak największą tragedią jest fakt, że większość polskich rodzin nawet ze sobą nie potrafi zwyczajnie, po ludzku porozmawiać! Zwykłe kocham Cię wypowiedziane w kierunku córki często dla matki jest czynnością niewykonalną, bądź niesamowicie trudną. Co stwarza takie problemy? Sposób w jaki rzekoma mama została wychowana? Czy może brak czasu powodowany gonitwą za pieniądzem, próbą utrzymania rodziny i życia na godnym poziomie?

                MIEĆ CZY BYĆ? Pora zadać sobie to pytanie, póki nie jest za późno i próbować odpowiedzieć. Próbować odpowiedzieć każdego dnia, by nie zaprzepaścić swojego życia.


1 komentarz:

  1. Filmik + notka = niewiarygodny przekaz.
    Znalazłam co najmniej kilka zdań w Twoim tekście, które zapisałabym tak samo, ale to już chyba norma :)

    OdpowiedzUsuń